|
(Emile M. Cioran, „Brewiarz zwyciężonych” fragmenty esejów 2, 9, 10)
(…) Wszechmocny zamknął przed nami swoje drogi?
Posadzimy więc inne drzewo tutaj, gdzie nie ma On swoich straży,
swych mieczy i swego ognia.
Zrodzimy raj w cieniu naszej udręki, a potem, śmiertelne anioły,
spokojnie odpoczniemy w ziemskich ogrodzie.
Jemu zostanie wieczność, w której nie będzie nikogo.
A my będziemy nadal grzeszyć, dalej gryźć gnijące w słońcu jabłka (…).
Wiem, że mam w sobie demona, który nie może umrzeć.
Mego słuchu nie muszą wyostrzać wyrafinowane tortury,
nie muszę kosztować kwaśnego smaku krwi.
By rozpoznać niebezpieczeństwo wystarczy mi owa cisza,
która zapowiada przeciągłe lamenty.
Gdy tylko zwracam się w stronę despotycznego i upokarzającego Zła,
wtedy ono - ta boskość nagła, surowa i niszczycielska
- zaraz wstępuje w niebo, w moją głowę, wspina się po murach.
Zbyt długo składałem dłonie modląc się do pustego nieba (…)
… Tak więc zwróciłem się ku ziemi i odmówiłem zbawienia.
|
|
Zazdrosna dziwko znów oceniasz!
Chcesz zmieniać? zmieniaj siebie!
Chcesz krytykować? krytykuj!…mnie to jebie!
Zazdrosna dziwko,
Spójrz na siebie jak żałosny i słaby jesteś
Jak trudno jest ci pogodzić się z egzystencją
Marna kopio zawiścią naćpana
Nie umiesz być sobą, gardzisz mną więc ja gardzę tobą
Gardzę, gardzę tobą
Nie umiesz być sobą, więc ja gardzę tobą
Sfrustrowany, tak bardzo zaszczuty
Osądzasz, opluwasz, z zazdrości oczerniasz
Nawet nie potrafisz spojrzeć mi w oczy
W ukryciu pielęgnujesz swą zazdrość
Zazdrosna dziwko przy tobie tchórz jest odważny, a kłamca mówi prawdę
Reprezentujesz ignorancje, śmieciu tak nisko upadłeś
Już nigdy więcej przez ciebie poniżony,
Wściekły, sam przeciw wszystkim
Na konfrontacje gotowy…jestem
Najlepszą obroną jest atak,
Znienawidzony, pogardzany,
Samotnie podążam obraną drogą,
Trzymam mocno gardę na twą pogardę
|